poniedziałek, 31 grudnia 2012

Jesień na wsi

Byłam pewna, że w okolicy końca roku zacznę wariować z tęsknoty za meczami na zielonej murawie. I... nie wariuję. Oczywiście chętnie bym się wybrała na jakieś boisko i obejrzała mecz na świeżym powietrzu, ale bez tego też daję radę. Wciągnęła mnie HLPN. Choć wolałabym, żeby było już bliżej do rozpoczęcia rundy wiosennej, a nie aż trzy miesiące.


Dziś pierwszy post z serii wspominkowej, czyli o meczach, które odbyły się, kiedy nie posiadałam jeszcze tego bloga, a z jakiegoś powodu są warte uwagi.


sobota, 8 grudnia 2012

Z trawy na parkiet

Ależ ten czas szybko leci... Tamten tydzień strasznie się ciągnął i tylko odliczałam dni do piątku. A teraz...? Ani się obejrzałam, a już początek weekendu. Od kiedy skończyła się runda, nie czekam na soboty czy niedziele, tylko właśnie na piątki, a dokładnie piątkowe wieczory. Gdyż, drodzy Państwo, trwają rozgrywki XII edycji raciborskiej Halowej Ligi Piłki Nożnej.



wtorek, 27 listopada 2012

To już jest koniec...

Koniec rundy jesiennej w podokręgu Racibórz stał się faktem. W niedzielę rozegrano dwa ostatnie mecze - zaległe spotkania B klasy. Miałam do wyboru pojedynek na dole tabeli: LKS Pstrążna - LKS Płomień Kobyla, i mecz pomiędzy dość słabą drużyną a nie najgorzej radzącym sobie beniaminkiem: LKS Samborowice - LKS Raszczyce. Hm, no dobra, tak właściwie to nie miałam żadnego wyboru, bo do Pstrążnej, nawet jakbym stanęła na rzęsach, nie miałabym jak się dostać. A w Samborowicach na linii miał sędziować znajomy sędzia, który zgodził się zabrać mnie, biedną niezmotoryzowaną, i któremu za uczynność powinnam chyba postawić piwo... albo od razu kupić cały browar.


piątek, 23 listopada 2012

Pięciok od Studziennej

Mecze na trawie się skończyły, ale... tak naprawdę nie do końca. Zostały jeszcze zaległe spotkania. Wiadomo - czasami mocniej popada i okazuje się, że boisko zamiast dla piłkarzy nadaje się raczej dla Woodstockowiczów. Tak było w ostatni weekend października, kiedy niespodziewanie sypnęło śniegiem i odwołano kilka meczów, w tym A klasowy pojedynek LKS Tworków vs LKS Studzienna.



niedziela, 11 listopada 2012

To nie tak miało być...

Z Nędzą wyszło nędznie. Przesunęli mecz z 14.00 na 13.30, pociąg o 13.23, i idąc na dworzec stwierdziłam, że nie sensu jechać, skoro na boisku pojawię się dopiero pod koniec pierwszej połowy. Nie miałam żadnej innej alternatywy, w pobliżu grało jedynie Rafako. Liga okręgowa za ligę okręgową...? Ok.



sobota, 10 listopada 2012

Jak to się zaczęło i o co w ogóle chodzi...?


Kilka tygodni temu w moim mieście miało miejsce niecodzienne wydarzenie: mecz 1/16 finału Ligi Mistrzyń. Na nasz skromny stadion OSiR-u przyjechała jedna z najlepszych kobiecych drużyn w Europie, VfL Wolfsburg. Byłam blisko całego wydarzenia, bardzo blisko, bo byłam jedną z osób biegających dokoła murawy z aparatami. Pełne trybuny, fotoreporterzy z drogim sprzętem, kilka kamer transmitujących spotkanie na cały świat, i w tym wszystkim ja... Pomyślałam sobie: no ok, zawsze o tym marzyłam, wielka piłka, wielki świat - ale czy dalej tego chcę? I niespodziewanie zatęskniłam za meczami B klasowymi...

Doszłam do wniosku, że to chyba trochę dziwne. Ale gdyby każdy lubił to samo, świat byłby nudny. Wcześniej rzadko odwiedzałam boiska poza Raciborzem, i nagle, najpierw dosyć ostrożnie, a potem już coraz odważniej zaczęłam zabierać się za podróże po wioskach. Kombinowałam z dojazdami: tu na rowerze, tutaj autobusem, tam może uda mi się przekonać sędziego, żeby mnie zabrał samochodem, hm, a może pociąg albo brat i jego auto, czy jakiś znajomy... Czekałam na weekendy nie z powodu, dla którego wszyscy zazwyczaj czekają, czyli tańce, hulanki, swawola, ale żeby spakować aparat i kanapki do torby i wyruszyć na cały dzień zwiedzania aren sportowych.

Groundhoppując piekę trzy pieczenie na jednym ogniu, bo oprócz zaliczania meczów i rozwoju w obszarze fotografii sportowej po prostu pracuję. Wybierając mecze muszę więc głównie zwracać uwagę na to, czy są warte tego, by poświęcić im miejsce na portalu. Moim zdaniem każdy mecz jest ważny: czy starcie na szczycie tabeli, czy pojedynek dwóch ostatnich drużych, ale świat mediów rządzi się swoimi prawami, do których nie zawsze potrafię się dostosować i które nie zawsze rozumiem.

Tak wyszło, że ten weekend będzie ostatnim piłkarskim weekendem w tym roku, mogłabym więc olać sprawę i napisać Wróćcie w marcu :-) Ale przez dwa ostatnie miesiące byłam na tylu meczach, że nie powinno braknąć tematów. Poza tym będą się odbywać rozgrywki halowej ligi piłki nożnej, więc nudno na pewno nie będzie.

Plan na ten weekend? W porównaniu z poprzednimi mało napięty: okręgówka w Nędzy (gdzie jeszcze nie byłam), II-ligowi siatkarze, a w niedzielę mecz na szczycie juniorów Unia - Naprzód Zawada. Niedzielne popołudnie mam więc wolne i już ostrzyłam sobie zęby na amatorską ligę koszykówki, ale cóż, akurat robią sobie przerwę. Żadnych meczów w pobliżu... Siedzenie w domu będzie naprawdę... przedziwne.
.