czwartek, 3 października 2013

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy...? Tutaj.

Ludzie pytają, czy żyję, bo nic nie piszę. A to znak, że trza w końcu spiąć poślady i wrócić do blogowania.
Do tej pory moją największą miłością było o, to, właśnie to: pykanie na skuterku od boiska do kartofliska, cykanie fot, słuchanie kibicowskich dyskusji, kibicowanie sędziom i wypady na Ekstraklasę. Ale zdarzyło się tak, że ta miłość przyniosła mi inną, jeszcze większą... Hm, dobra, stop, bo robi się zbyt słodziasznie i patetycznie i zaraz męscy przedstawiciele środowiska kibicowskiego będą się wstydzili przyznawać, że tutaj zaglądają. Jako że ostatnio tylko mężczyźni mi w głowie (a raczej jeden konkretny), wpis ten oprę na kilku znajomych, którzy pasjonują się piłką nożną, różnymi jej aspektami.



wtorek, 27 sierpnia 2013

Pracoholizm

Za mną pracowity weekend. Dwa dni, pięć meczów. Wiem, że to nie wyczyn, że tyle to prawdziwi groundhopperzy jedzą na śniadanie, ale jest różnica pomiędzy beztroskim oglądaniem a oglądaniem i foceniem w ramach pracy. Marzy mi się piłkarski maraton, gdzie będę mogła usiąść na trybunach i czuć się jak wielka pani, bo nie muszę sterczeć za linią końcową z aparatem w ręku i narażać się na ewentualne obrażenia od uderzenia piłką :-D Może kiedyś - tymczasem zapraszam do zerknięcia na zdjęcia, które nacykałam w weekend.


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

To co dobre

Trochę zalegam z relacjami. Oczywiście moje zdjęcia można oglądać na jednym z lokalnych portali, ale parę słów o poszczególnych meczach z subiektywnego punktu widzenia też wypadałoby napisać. Żeby był jakiś porządek, dziś pod lupę wezmę spotkania najwyższych lig, na jakich byłam w ciągu ostatniego (trochę ponad) tygodnia. Ekstraklasa, IV liga, okręgówka. Piast Gliwice, Unia Racibórz, LKS Studzienna. Mój ulubiony stadion, mój ulubiony sędzia (ale wazelina :-P ), moja ulubiona drużyna. Jedziemy.


sobota, 17 sierpnia 2013

A klasa > Ekstraklasa

Mała przerwa w pięknym, zapełnionym meczami tygodniu. W piątek i poniedziałek Ekstraklasa, w środę IV liga, weekendy i wczoraj tradycyjnie wioski. I to mi się podoba!


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Kibicu, ty baranie!... czyli jestem masochistką

Wyobraźmy sobie zwyczajny mecz B klasy w niedzielne popołudnie. W jednej z drużyn gra, powiedzmy, Jaś Kowalski. Kowalski jest przeciętnym B-klasowym grajkiem: raz poda dobrze, raz straci piłkę, czasem strzeli jakiegoś gola. Jest 0:0, a ów Kowalski staje przed okazją na zdobycie prowadzenia dla swojej drużyny. Zamiast do bramki, posyła piłkę gdzieś w pole za boiskiem. Kibice krzyczą, że Kowalski to baran, pajac i bałwan.  Po pół godzinie ma stuprocentową sytuację - i znowu nic z tego. Fani mocno zdenerwowani pytają, kto mu pozwolił grać, stwierdzają głośno, że jego umiejętności są o kant tyłka potłuc, ogółem lecą kolejne wyzwiska. A kiedy po zakończonym meczu schodzi do szatni, podchodzą do niego i ryczą, żeby więcej się nie pokazywał na boisku. Niespotykana sytuacja, prawda? Teraz pomyślmy, że zamiast Kowalskiemu, coś nie wyszło sędziemu i to w jego stronę lecą wszystkie wymienione wyżej obelgi. To nikogo nie dziwi, ba, jest wręcz uważane za normalne i pożądane, nawet kiedy temu wszystkiemu przysłuchują się dzieci. Czy istnieje chociaż cień szansy na to, że kiedyś kibice postarają się poczuć choć trochę empatii wobec sędziego?

Opanowanie sędziego - mówiąc internetowym językiem - level: over 9000!

środa, 7 sierpnia 2013

Wielkie odliczanie

W poprzedni weekend dało się odczuć, że powoli zbliża się początek nowego sezonu. W sobotę rozegrano mecze rundy wstępnej Pucharu Polski, a w niedzielę odbyło się zakończenie Ligi Orlik. Odliczanie do pierwszego meczu A klasy czas zacząć!


niedziela, 28 lipca 2013

Już była w ogródku, już witała się z gąską...

Chyba zacznę wierzyć w coś takiego jak zapeszanie. Eh, te szumne zapowiedzi, że będę na trzech porządnych meczach w ciągu czterech dni... Na początku tygodnia okazało się, że Ruch muszę sobie odpuścić. No ok, Piast razy dwa to też niezły wynik, zwłaszcza, że się okazało, że ligowy mecz z Zagłębiem będzie sędziował mój ulubiony arbiter. I co z tego wyszło? Byłam na Lidze Europy (gdzie wszystko było świetne oprócz końcowego rezultatu spotkania), a dzisiejsze popołudnie spędzam w domu. To już kolejna nieprzyjemna przygoda związana z akredytacjami. I kiedy sobie pomyślę, że za tydzień mam możliwość wyjazdu na Górnik Zabrze, złożę wniosek, zacznę się jarać spotkaniem z sędziami, meczem (derby Śląska!) i Radosławem Sobolewskim (którego wręcz ubóstwiam), a potem okaże się, że mnie tam nie chcą... Chyba wolę zostać w Raciborzu i pójść na Ligę Orlik.


niedziela, 21 lipca 2013

Futbol niejedno ma imię

Dzieje się, dzieje w podokręgu Racibórz. Naprzód Borucin nie zagra w okręgówce, bo boisko nie spełnia wymagań, a zarząd zadecydował, że chłopaki nie będą grali na innym obiekcie. Jest to na rękę LKS-owi Studzienna, bo to właśnie Studziennioki awansują w ich miejsce (a kto śledzi mojego bloga, mógł zauważyć, że Studzienna to moja ulubiona drużyna, więc choć mi szkoda Borutanów, bo naprawdę zasłużyli na ten awans, to strasznie się cieszę, że okręgówkę będę miała rzut beretem od domu). Z A klasy, głównie z powodów finansowych, wycofał się LKS Dzimierz, więc szczebel wyżej awansuje również trzecia drużyna B klasy, LKS Gamów. A puste miejsce w B klasie zajmie LKS Zabełków (dziś odbył się baraż pomiędzy wiceliderami I i II grupy C klasy, LKS Zabełków vs LKS Wojnowice, na który, mówiąc szczerze, udałam się niechętnie, bo za C klasą nie przepadam i wolałabym być na Estadio Rafako, gdzie Rafakowcy grali towarzysko z LKS-em Tworków; co zrobić, obowiązki... Ale w sumie dobrze się stało, bo spotkałam trzech sympatycznych groundhopperów :-D). Kończąc ten przydługi wstęp: po raz kolejny pieniądze grają rolę również w wiejskiej piłce... Against modern football! Dlatego też zarządzam odpoczynek od "normalnej" piłki i wspomnę kilka mniej typowych meczów, na których udało mi się być w końcówce sezonu.


piątek, 12 lipca 2013

Groundhopperka od siedmiu boleści

Miałam wielki plan: zostanę prawdziwą groundhopperką, tak jak ci wszyscy wielcy, których blogi czytam. Zaliczę w końcu mecz poza Śląskiem, daleko od domu! Będąc w Warszawie najpierw miałam pójść na spotkanie w ramach turnieju Deyna Cup, gdzie Legia mierzyła się z Partizanem Belgrad. Kiedy uznałam, że trochę szkoda pieniędzy, okazało się, że pół godziny jazdy metrem i autobusem od miejsca, gdzie będę mieszkać, odbędzie się baraż o IV ligę. To jest to!


czwartek, 4 lipca 2013

Awans, mistrzostwo, baraż, spadek

Jak coś się dzieje, to wszystko naraz. Tym razem ostatnie mecze sezonu zbiegły się w czasie z egzaminami na studiach. Na szczęście nauki nie było zbyt dużo i opuściłam tylko jeden weekend. Głupio mi za to, że ostatni post zamieściłam ponad miesiąc temu, ale teraz mam wakacje i postaram się to nadrobić. Były orliki w deszczu, hitowe juniorskie derby, mecz o utrzymanie, mecz o awans, mecz o mistrzostwo... Gościłam również na spotkaniu rozegranym przez sędziów ;>


sobota, 1 czerwca 2013

Kochaj albo rzuć

Już wiele razy sobie mówiłem, że kto wie, czy nie byłoby lepiej rzucić to w diabły, gdzieś się schować i na przykład hodować morele... - to cytat ze sztuki Protest Václava Havla. Przypomina mi się za każdym razem, kiedy moja niby lekka praca zmienia się w coś niezbyt miłego. W ostatnią sobotę pędziłam od boiska do boiska w ulewie. Czekałam godzinę na poturniejowe rozdanie nagród, które się nie odbyło. W środę wkurzałam się, że nie przyznali mi akredytacji na moja ukochaną Wisłę. W czwartek, kiedy jednak udało się pojechać, też nie obyło się bez problemów. W głowie mnoży się od wulgaryzmów, ale potem nagle przychodzi coś, że myśl o tych wszystkich trudach, zmianach nastrojów i poświęceniu znika.


wtorek, 21 maja 2013

Jak być na Ruchu i nie zwariować

W dzisiejszym odcinku Ciocia Dobra Rada podpowie wam, jakiego stadionu nie wybierać na pierwszą wyprawę na Ekstraklasę i dlaczego jest to stadion Ruchu Chorzów. Opowiemy również dywanach z trawy (idealne na zbliżające się Boże Ciało), dlaczego "9" jest lepsze niż "11" i gdzie w okolicach Raciborza znaleźć namiastkę morza. W dziale "Bieg przez plotki" o nowym talizmanie trenera Markowic. Na koniec rady, gdzie najlepiej uprawiać dmuchawce.


wtorek, 14 maja 2013

Z błogosławieństwem Marcina Borskiego

Życie jest nieprzewidywalne. Gdyby pół roku temu ktoś powiedziałby mi, że będę ucinała sobie pogawędki z międzynarodowymi sędziami... Heh, lądowanie kosmitów na Ziemi wydawałoby mi się bardziej prawdopodobne. A jednak...


wtorek, 7 maja 2013

Majówka

Tyle meczów, tyle się dzieje, a nawet nie miałam czasu, by napisać o tym wszystkim kilka słów. Długi weekend, Święto Pracy...? Paradoksalnie to właśnie czas, kiedy fotoreporterzy mają najwięcej roboty. Weekend, środa, weekend - całe dnie na boiskach. Podoba mi się takie nagromadzenie meczów. Dodatkowo w piątek skoczyłam do Rybnika (choć może raczej powinnam napisać do basenu) na II ligę. A w niedzielę rano wybrałam się na juniorów, żeby... nie, nie, nie robiłam zdjęć ;>


wtorek, 30 kwietnia 2013

Kaj jo je, kaj je moje koło i kaj som moje szczewiki?

Dawno nie było tutaj nic o zwyczajnej A/B klasowej piłce. Dzisiaj też nie będzie. W sobotę zorganizowałam wyprawę w wielki świat. Piłkarski świat. Pierwszy mecz Ekstraklasy na żywo, i to od razu w roli fotoreportera... Samotna wycieczka do dużego miasta - tylko ja, torba ze sprzętem i pociągi :-D


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Malé ryby taky ryby

Małe ryby też ryby - takim czeskim przysłowiem mogę podsumować swoją wyprawę do Pragi pod kątem groundhoppersko-grounspottingowym. Jako że była to wycieczka z uczelni, tylko na trzy dni i w środku tygodnia, nie miałam czasu i okazji obejrzeć zbyt wielu stadionów, o meczach nie wspominając. Ale jak na wielbicielkę piłki nożnej przystało, musiałam choć w przelocie zobaczyć coś związanego z českým fotbalem.


sobota, 13 kwietnia 2013

zROWnani z ziemią

Mimo że to blog prowadzony przez kobietę, nie można znaleźć na nim niczego, co aż wylewa się z innych babskich blogów. Żadnej mody, żadnych kosmetyków, żadnego gotowania, żadnej analizy problemów z mężczyznami. Poświęcę jednak dzisiaj trochę uwagi paniom. A dokładniej - piłkarkom RTP Unii Racibórz. I żeby było jeszcze bardziej blogerkowo, napiszę co nieco o dzieciach.


wtorek, 9 kwietnia 2013

Lekcja czeskich wulgaryzmów

Piątkowy wieczór. Siedzę rozwalona przed komputerem i leniwie przeglądam ostatni numer gazety "Sędzia". Od 24 godzin bez przerwy przeklinam w myślach i wkurzam się, że po raz kolejny odwołano mecze, i to wszystkich lig w okolicy. Akurat teraz, kiedy napaliłam się na hit hitów, czyli Naprzód Borucin - LKS Studzienna! Nagle coś mnie tchnęło, by sprawdzić skrzynkę mailową. A tam mail, po którego przeczytaniu prawie podskoczyłam na krześle.


niedziela, 31 marca 2013

Jaja, dużo jaj

To są jaja, żeby po raz kolejny odwoływać wiosenną inaugurację okręgówki. Tydzień temu miałam zaplanowaną wycieczkę do Nędzy na start rundy wiosennej - nie udało się, meczów nie było. Planowałam więc wybrać się do Nędzy na wczorajsze spotkanie. I... powtórka z historii. A jak się okazuje, Śląski ZPN nie miesza w planach piłkarzy i moich "z powodu złych warunków atmosferycznych"...


poniedziałek, 25 marca 2013

Trzy razy "B"

Buków, Borucin, brzydka pogoda - tak wyglądał miniony weekend. Lubię zimę, ale litooości, jest koniec marca, chłopaki już grają, a tu kilka stopni mrozu i zimny wiatr... Runda wiosenna, dobre sobie.


wtorek, 12 lutego 2013

Zima, zima, meczów ni ma

W Hiszpanii grają, w Anglii grają, wszędzie grają, a u nas ciągle przerwa. Taki kraj, taka strefa klimatyczna. Zaczęły się jednak sparingi. Ten, który interesuje mnie najbardziej, zostanie rozegrany dopiero pod koniec lutego, więc jeszcze sobie poczekam. W międzyczasie powygrzewam się trochę w hali.


czwartek, 31 stycznia 2013

Dzień z Borutanami

Powspominajmy dni, kiedy można było przejść chodnikiem bez obawy, że zaraz wylądujemy u ortopedy ze złamaną ręką/przemoczymy buty ;-)

W sobotę Studzienna i Owsiszcze, w niedzielę... drugi koniec powiatu. Przeanalizowałam mecze, przejrzałam obsadę sędziowską i wyszło na to, że uda mi się w końcu zobaczyć boisko w Brzeziu. W końcu - bo niedawno przechodziło renowację i byłam ciekawa, jak wygląda. A potem, że przy odrobinie szczęścia i dobrej woli sędziego uda mi się z nim pojechać do Kornowaca i przy okazji zrobić ostatni mecz drużyny, która zostanie mistrzem jesieni w A klasie.



czwartek, 17 stycznia 2013

Skrzywdzeni przez sędziów *

Niestety nie samą piłką żyje człowiek, czasami trzeba trochę się przyłożyć do studiów... Choć szczerze mówiąc, zamiast spędzić weekend na nauce, pojechałam na turniej sędziów piłkarskich, następnego dnia go odsypiałam, a potem poszłam na halówkę. No wstyd no, ale co zrobić, to było silniejsze ode mnie :-) Silniejsi od raciborskiej drużyny okazali się również rywale... ale o tym za chwilę.