wtorek, 30 kwietnia 2013

Kaj jo je, kaj je moje koło i kaj som moje szczewiki?

Dawno nie było tutaj nic o zwyczajnej A/B klasowej piłce. Dzisiaj też nie będzie. W sobotę zorganizowałam wyprawę w wielki świat. Piłkarski świat. Pierwszy mecz Ekstraklasy na żywo, i to od razu w roli fotoreportera... Samotna wycieczka do dużego miasta - tylko ja, torba ze sprzętem i pociągi :-D




Wspominałam już kiedyś o współpracy z portalem SędziaPiłkarski.pl - właśnie dzięki niemu miałam możliwość wejścia na boisko, z której nie mogłam nie skorzystać. Bo mimo że kocham najniższe ligi, chciałam poczuć, jak to jest na tym drugim biegunie, gdzie focić mogę jedynie w kamizelce FOTO i z akredytacją zawieszoną na szyi, gdzie są zawodowi piłkarze, chłopcy od podawania piłek i ciut więcej niż 100 kibiców.


Tak więc czaiłam się na jakiś Ekstraklasowy mecz w pobliżu Raciborza. Po analizie połączeń PKP i PKS wyszło na to, że jedyny stadion, jaki mogę nawiedzić bez straty całego dnia i pieniędzy z portfela, to obiekt Piasta Gliwice.

W sumie z tej wieżyczki fajnie by się oglądało mecz :-D
Gliwice - miasto oddalone o prawie 50 km od mojego, kilka razy większe i kilka razy ciekawsze (wystarczy, że gdzieś jest fajny stadion, miasto od razu rośnie w moich oczach). Zdarzało mi się kilka razy przez nie przejeżdżać, ale nigdy nie byłam w centrum. Teraz miałam okazję, żeby to nadrobić.

W drodze ze stacji na rynek. Gdyby na te tory wstawić tramwaje (które niestety zlikwidowano kilka lat temu)  mogłabym pomyśleć, że zdjęcie zrobiono w Pradze :-D
Tany, tany.
Piast jest wszędzie.
Zbliżając się do rynku, minęłam trochę osób z szalikami Piasta. Z daleka zauważyłam mnóstwo policyjnych wozów i policjantów. Przeszłam między nimi, nie wiedząc kompletnie, czego się spodziewać. Okazało się, że rynku zbierają się kibice. Co się potem z nimi stało - nie wiem, być może podążyli za mną na stadion :-P

Niby zdjęcie ratusza, ale z lewej widać fanów.
Nie trzeba oglądać miasta na gugle strit wiuł ani zapisywać nazw ulic (jak ja :-P), żeby dojść na miejsce. Przed meczem na drodze wiodącej z rynku na stadion jest pełno kibiców, i im bliżej stadionu, tym większe grupki stoją przed Żabkami i małymi spożywczakami. A potem co kilka metrów widzi się różnorakie, piękniejsze lub mniej efektowne, graffiti.

To jest akurat jedno z ładniejszych.


No i jestem. Jeszcze odbiór akredytacji, szukanie wejścia i...


Jaki uroczy, kameralny stadion! Zerk na murawę - o kurcze, w Nędzy w okręgówce mają lepszą... Za to ciary przebiegły mi po plecach, kiedy odezwali się kibice. I choć była ich jeszcze garstka,  brzmieli naprawdę niesamowicie głośno. Popatrzyłam w lewo - hej, to przecież piłkarze Legii!


Sagan ucieszył się na mój widok :-D
Michał Żewłakow niestety nie :-(
Koledzy po fachu, tyle że sprzętowo i tematycznie kilka klas wyżej.
Kiedy pojawili się ci panowie, wszyscy zaczęli robić im zdjęcia, więc też jedno cykłam, nie wiedząc o co chodzi. Dzisiaj znalazłam info, że ten z prawej to prezes Legii. A pozostali...?
W końcu pojawili się sędziowie i piłkarze, i mogłam przystąpić do pracy. Efekty można oglądać tutaj. Na blogu to, co udało mi się ustrzelić między okresami śledzenia Huberta Siejewicza i jego kolegów.
























Raciborzanie: jeśli narzekacie, że na każdym festynie i miejskiej imprezie występują mażoretki - nie martwcie się, na meczu Piast - Legia też były.
W przerwie wszyscy fotoreporterzy wyglądali tak. Tylko ja sobie spacerowałam :-D 

Panie Hubercie, co pan na to, że na sędziowany przez pana mecz zawitała autorka bloga Groundhopping po raciborsku?
Jedyne, co mogę skrytykować - kiepska organizacja. Z meczu musiałam się urwać 10 minut wcześniej, by w spokoju zdążyć na pociąg. Zapytałam, gdzie oddać kamizelkę - "tam, skąd pani ją brała". Ok, idę - kasa zamknięta. Pytam porządkowych, gdzie ją zanieść - konsternacja i cisza. W końcu kazano mi wrócić na stadion. Po drodze zapytałam jeszcze innych porządkowych, nie wiedzieli. Zapytałam jakiegoś gościa z TV, to samo. Przy wejściu na stadion wręcz ze łzami w oczach wyjęczałam facetowi, że gonią mnie z miejsca na miejsce i zaraz się spóźnię na pociąg. Koleś gdzieś poleciał, wrócił po chwili, powiedział, że nie wie, ale mam pytać gości w pomarańczowych kurtkach. Pobiegłam więc - facet również niezorientowany, na szczęście w pobliżu kręcił się ktoś ważny z klubu w garniturze i zabrał ode mnie tą nieszczęsną kamizelkę. W pewnym momencie miałam ochotę rzucić ją gdzieś w kąt, ale miała nadrukowaną liczbę, jeszcze by mieli zapisane, że miałam ją ja i kazaliby płacić redakcji za niedbalstwo swoich fotoreporterów :-P

Piast Gliwice - Legia Warszawa 0:0

27.04.2013r. Stadion Piasta Gliwice. Widzów: 8 786.
.

3 komentarze:

  1. zdążyłaś na pociąg? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdążyłam na szczęście. Co prawda kilkanaście minut później jechał następny, ale jakąś okrężną trasą i w domu byłabym po północy zamiast o 22.00 :-)

      Usuń
  2. Tak gwoli ścisłości:to Stadion Miejski w Gliwicach,a nie Stadion Piasta :)

    OdpowiedzUsuń