czwartek, 31 stycznia 2013

Dzień z Borutanami

Powspominajmy dni, kiedy można było przejść chodnikiem bez obawy, że zaraz wylądujemy u ortopedy ze złamaną ręką/przemoczymy buty ;-)

W sobotę Studzienna i Owsiszcze, w niedzielę... drugi koniec powiatu. Przeanalizowałam mecze, przejrzałam obsadę sędziowską i wyszło na to, że uda mi się w końcu zobaczyć boisko w Brzeziu. W końcu - bo niedawno przechodziło renowację i byłam ciekawa, jak wygląda. A potem, że przy odrobinie szczęścia i dobrej woli sędziego uda mi się z nim pojechać do Kornowaca i przy okazji zrobić ostatni mecz drużyny, która zostanie mistrzem jesieni w A klasie.



Wiadomo, jak to jest z autobusami w weekend - niby jeżdżą, niby nie, kilka połączeń w ciągu dnia, i dlatego na miejscu byłam na długo przed rozpoczęciem spotkania. W Brzeziu mają całkiem ładne widoki...

 


Niestety jednak to, co miało zachwycić, nie zachwyciło. Nawet nie zadowoliło. A wręcz wywołało jedynie negatywne emocje i zdziwienie.


Zamiast pięknej powierzchni zastałam błoto. Woda pryskała, kępki murawy latały w powietrzu.


Po meczu przeszłam przez boisko. A raczej przebrodziłam. Skoro ledwo dało się chodzić, to jak zawodnikom  udawało się biegać? No nic, dla mnie najważniejsze jest, że mimo niełatwych warunków wyszło kilka zdjęć.


A rok wcześniej powstało to zdjęcie: http://uploads.nowiny.pl/uploads/gallery-large/57180.jpg Jak to określił jeden z redaktorów: "kopnął go i leci" :-D




LKS Brzezie - KS Naprzód Borucin 4:2 (2:1)

4.11.2012r. Boisko LKS-u Brzezie. Widzów: ok. 10.

Tyle juniorów. Pan sędzia okazał się prawdziwym przyjacielem raciborskiego groundhoppingu i dzięki niemu mogłam zobaczyć, jak Naprzód Borucin cieszy się z mistrzostwa jesieni w A klasie.


Ale zanim usłyszeliśmy słynne "Zicke zacke zicke zacke hej hej hej!", piłkarze prowadzeni przez Jurka Halfara musieli stoczyć bój z KS Kornowac.


Wydawało się, że są zdecydowanym faworytem i ten mecz będzie tylko formalnością, jednak w sporcie dzieją się czasami rzeczy, o którym się fizjologom nie śniło :-) Drużyna Kornowaca już w 8. minucie zdobyła gola. Borutany ruszyły do ataku... a raczej próbowały tylko tworzyć jakieś sytuacje, bo obrońcy gospodarzy bardzo dobrze sobie radzili. Defensywą rządził były zawodnik m.in. Unii Racibórz, 42-letni Edward Moneta:


Ale w końcu udało się wyrównać. Na pole karne wpadł Piotr Cerkowniak i było 1:1.


Artur Potaczek oddał wiele strzałów na bramkę, ale do siatki piłka po jego uderzeniu wpadła tylko dwa razy. To wystarczyło, żeby wywieść z Kornowaca trzy punkty i zasiąść w fotelu lidera aż do marca.


Jeszcze słowo o kibicach Naprzodu, bo im się należy. Jeżdżą za swoimi ulubieńcami na mecze, mają szaliki, często również bęben, dopingują (choć podczas tego meczu okrzyk "Naprzód Borucin" padł maksymalnie trzy razy), co jest w okolicy rzadko spotykane.


Klub w ogóle ma ciekawą historię. Po latach nieistnienia odrodził się w sezonie 2010/2011. Po sezonie spędzonym w C klasie awansował szczebel wyżej. I po kolejnym roku był już w A klasie. Teraz walczy o okręgówkę i jest na najlepszej drodze do tego, by się tam znaleźć. Może być jednak jedna mała przeszkoda - pieniądze... Nie wiem, jak sytuacja przedstawia się w tej chwili, ale jeszcze dwa miesiące temu przedstawiciele gminy Krzanowice, do której należy Borucin, mówili, że pieniędzy na klub na pewno nie przekażą, bo zwyczajnie nie mają. Byłoby szkoda, bo chłopaki naprawdę świetnie grają - tak świetnie, że zostali uznani najlepszą drużyną na Śląsku. Choć mnie bardziej ucieszyło 3. miejsce w rankingu LKS-u Studzienna, który był jednym z dwóch pogromców Borutanów jesienią. Wiosną też wygramy my ;-)


KS Kornowac - KS Naprzód Borucin 1:3 (1:2)

Bramki:

1:0 Krzysztof Kura 8'
1:1 Piotr Cerkowniak 26'
1:2 Artur Potaczek 31'
1:3 Artur Potaczek 74'

4.11.2012r. Boisko KS-u Kornowac. Widzów: ponad 100
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz