piątek, 12 lipca 2013

Groundhopperka od siedmiu boleści

Miałam wielki plan: zostanę prawdziwą groundhopperką, tak jak ci wszyscy wielcy, których blogi czytam. Zaliczę w końcu mecz poza Śląskiem, daleko od domu! Będąc w Warszawie najpierw miałam pójść na spotkanie w ramach turnieju Deyna Cup, gdzie Legia mierzyła się z Partizanem Belgrad. Kiedy uznałam, że trochę szkoda pieniędzy, okazało się, że pół godziny jazdy metrem i autobusem od miejsca, gdzie będę mieszkać, odbędzie się baraż o IV ligę. To jest to!




Czasami jednak bywa tak, że z wielkich planów nic nie wychodzi. To była moja pierwsza wizyta w stolicy i ciągnęło mnie w miasto. Ale teraz wiem, że lepszym wyjściem niż włóczenie się po Wawie było pójście na mecz (nie ma to jak na coś się nastawić, a potem się rozczarować)... Zwłaszcza, że trochę się tam działo.Oto wideo nakręcone przez pana z Pikniki On Tour:



Takiej oprawy w mojej okolicy ze świecą szukać...

Ale nie jest źle. Przejechałam pół miasta, żeby zobaczyć stadion Legii.


...No dobra, tak naprawdę to jechałam do Łazienek, a potem miałam kombinować, jak dojadę do Pepsi Arena :-P Miałam szczęście, bo okazało się, że to kilkanaście minut spacerkiem od parku.



Pani policjantka z prawego dolnego rogu pilnowała, żeby żaden niechciany samochód nie wjechał mi w kadr.
Potem postanowiłam przejść się nad Wisłę. A tu kolejna niespodzianka: Stadion Narodowy! Nawet z daleka robił wrażenie.


Blisko, coraz bliżej...

Ja targam laczki przez ruchliwe hałaśliwe miasto w 30-stopniowym upale, a ludzie se leżą na plaży nad Wisłą. Gdzie tutaj sprawiedliwość?

Pod sam obiekt już nie podeszłam. Stadionu Polonii, który miałam w planach, też nie zobaczyłam. Upał plus buty, które po kilku kilometrach zaczęły obcierać stopy, zrobiły swoje i zaczęłam zbierać się do powrotu. Jeszcze zajrzałam na Stare Miasto, skąd Narodowy również było dobrze widać.



Piłkarsko było przez cały wyjazd, bo migotał również na horyzoncie, kiedy patrzyłam z balkonu:

Gucio widać, ale on tam serio był :-D
No i oczywiście - to, po co tam pojechałam:


Sędziowie, sędziowie ewryłer! Nawet jeden się w pokoju zaplątał :-P Zgrupowanie świetne. Dowiedziałam się kilku rzeczy, zobaczyłam, jak wyglądają egzaminy sprawnościowe (co sprawiło, że zwątpiłam w to, że będę kiedykolwiek sędzią). Ogólnie pozytywne trzy dni.










Wszystkie zdjęcia tutaj.

Co dalej? W niedzielę Liga Orlik. Za tydzień sparing żeńskiej Unii. A za dwa... Ekstraklasa na żywo! Jak dobrze pójdzie to być może uda mi się być na dwóch meczach w jeden weekend :-D
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz