wtorek, 3 lutego 2015

Pane Havranek, to se ne vrati

Zawsze na początku roku obiecuję sobie, że teraz to na pewno będę pisać regularnie, wrzucać jeszcze bardziej wypasione foty, jeździć w coraz ciekawsze miejsca, opisywać dziwniejsze historie i zgłoszę swoje wypociny do konkursu na Blog Roku. I jak zawsze nic z tego nie wychodzi. Zawirowania uczelniano-osobiste, do tego - wstyd przyznać - zrobiłam się ostatnio strasznym leniem; zwalam to na anemię, mimo to nie podoba mi się ten stan, bo przecież wiem, że są ludzie, których interesuje piłka inna niż ta światowa i gdzie z gwiazdami można przybić sobie piątkę i wypić piwo. Nawet tutaj rozgrywa się hity, na które kibice czekają z niecierpliwością - dziś o drużynach, których starcia jeszcze niedawno elektryzowały wszystkich w okolicy, a dodatkowo o nadziejach polskiej piłki.


O Naprzodzie Borucin pisałam milion razy, więc żeby nie być monotematyczną, odsyłam do starszych postów. Po rundzie jesiennej znów są na szczycie tabeli A klasy i jeśli teraz nie uda im się awansować, chyba się na nich obrażę i już nigdy nie przyjadę do Borucina na mecz. A boisko i jego okolice uwielbiam.


Kilka lat temu największym wydarzeniem w B klasie, a później szczebel wyżej, były pojedynki wspomnianego Naprzodu z LKSem Studzienna. Kluby dość bogate jak na nasze warunki, mierzące w awanse, bardzo mocne - ich mecze przyciągały kibiców i media.


Dziś Studzienna liże rany po nieudanym sezonie spędzonym w okręgówce, a Borucin znów walczy o najwyższe cele, wskutek czego spotkanie nie zapowiadało się zbyt pasjonująco. Pamiętając jednak stare dobre czasy i biorąc pod uwagę fakt, że Naprzodowi jeszcze nigdy nie udało się pokonać Studziennej, w pewną październikową niedzielę wybrałam się właśnie tam.


W końcu przyszło zwycięstwo, i to jakie! Ekipie Jerzego Halfara udało się pokonać rywali 7:3, i to prowadząc pewnie przez prawie 80 minut.


Strzelanie rozpoczął Marcin Pawlisz, sprowadzony przed sezonem z IV-ligowej Unii Racibórz. Na listę strzelców wpisali się też inni byli Unici: Dariusz Binek i Jacek Selera.

Marcin "Rasiak" Pawlisz

Studzienna wszystkie swoje bramki strzeliła dopiero w końcówce. Z jej ekipy najbardziej wyróżniał się jeden z działaczy, przebywający na ławce rezerwowych - jeszcze w pierwszej połowie został odesłany przez sędziego "na trybuny".









Wśród kibiców można było zauważyć gwiazdy lokalnej piłki.




Obrońca gospodarzy zniszczył właśnie kolano golkiperowi Studziennej...
...którego w bramce z radością zastąpił na chwilę kapitan.








KS Naprzód Borucin - LKS Studzienna 7:3 (3:0)

Bramki:
1:0 Marcin Pawlisz 7'
2:0 Dariusz Binek 31'
3:0 Sebastian Kieżyński 43'
4:0 Mateusz Adamczyk 53'
5:0 Jacek Selera 60'
6:0 Marcin Pawlisz 67'
7:0 Marcin Pawlisz 68'
7:1 Kamil Kubica 81'
7:2 Adrian Szymiczek 87'
7:3 Kamil Kubica 89'

12.10.2014r. Boisko Naprzodu Borucin. Widzów: ok. 100.

Dzień później pojechałam do Krzanowic, gdzie zmierzyły się ze sobą ekipy miejscowego KSu 1905 i LKSu Tworków. Mimo że zespoły te grają w innych klasach rozgrywkowych, było to możliwe dzięki lidze orlików.


Po pierwszej połowie na pewnym prowadzeniu 4:1 była ekipa gospodarzy. Młode Wilki nie dały jednak za wygraną i udało im się doprowadzić do remisu, którym ostatecznie zakończył się ten mecz.


















1 komentarz:

  1. Witam

    Jeśli masz ochotę mozesz dołączyć do nowego forum o grundhoppingu. www.grundhopping.fora.pl
    Jeśli nie to po prostu skasuj komentarz :)

    OdpowiedzUsuń