wtorek, 14 października 2014

Piłkarska sinusoida

Od początku sezonu czekałam na ten moment - udało się dopiero niedawno. Terminarze dwóch najwyższych lig układały się jakoś tak dziko, że nie miałam szans być na meczach z powodów albo osobistych, albo pracowych, albo transportowych. Pół roku temu po wizycie przy Bukowej postanowiłam, że przy najbliższej okazji znów wpadnę. No i w końcu się zakulałam.




Powiedzmy, że to z tego powodu była taka przerwa na blogu. Trzeba najpierw łyknąć trochę prawdziwej piłki, żeby... żeby zyskać motywację do pisania wypasionych relacji z wypraw. Czy coś.


GieKSie układa się w tym sezonie bardzo różnie. Jest górna połowa tabeli, ale wszyscy liczą na upragniony awans. Mecz z Chrobrym miał być rewanżem za przegrane spotkanie w Pucharze Polski.


Nie udało się. Podopieczni Kazimierza Moskala byli tego dnia lepsi, ale skończyło się podziałem punktów.

Coś dla panów...
...i coś dla pań.
Antonín Buček, taki trochę mój ziomal (bo Czech). Tak żem czuła, że odejście z ROWu będzie złą decyzją - facet kolejny mecz przesiedział na ławce... Gdzieś nawet było wideo pokazujące prawdopodobny powód takiego obrotu spraw, ale chyba zostało usunięte. Chyba na szczęście.


A taki niewinny się wydaje... https://www.youtube.com/watch?v=IOmJ8Y6ibA8
Sędzia techniczny i jego zawodowy stolik.





Jest gol!






Doping jak zawsze na wysokim poziomie...
...ale tego dnia moje serce zdobyły dzieciaki!



 

W przerwie odbył się finał akcji Zagraj na Bukowej.








Pan zegarowy obserwuje ataki GKSu i czeka na moment, kiedy "1" będzie mógł zamienić na "2".

Dorośli też lubią przybijać piątki z piłkarzami.

I jeszcze kilka strzałów w kierunku panów sędziów: tutaj.

GKS Katowice - Chrobry Głogów 1:1 (1:1)
Bramki:
1:0 Grzegorz Goncerz 19'
1:1 Michał Ilków-Gołąb 26'

4.10.2014r. Stadion GKSu Katowice. Widzów 2 300.

Żeby nie było tak światowo, bo to w końcu wiejskie ligi są najciekawsze: mecz najniższej ligi seniorskiej, na jakim miałam zaszczyt się pojawić w tym sezonie. C klasa - taki unikat, bo nie wszędzie taki twór występuje.


Oprócz wady, jaką jest niski zazwyczaj poziom sportowy, takie spotkania i ich otoczka są niezwykle interesujące. Po meczu jakiś pan podszedł do mnie i zapytał, dlaczego jeżdżę na C klasę, na tak niskie ligi, przecież to nie ma sensu... Nie wiem, może to ślepa miłość...?


Była to pierwsza kolejka C klasy, a pojechałam tam na zaproszenie jednego z zawodników. LKS Ruch Bolesław podejmował u siebie rezerwy KSu Naprzód Borucin. Jeszcze 4 lata temu na tym poziomie rozgrywkowym grał pierwszy zespół Naprzodu... 


Trzy punkty zostały w Bolesławiu, co było małą niespodzianką. Wszystko dzięki Szymonowi Kempie, który zdobył dla gospodarzy wszystkie trzy bramki.

Kolejny przypadkowy mini-zlot 2/3 ekipy raciborskich turystów stadionowych.


Jak na C klasę jest prawdziwy wypas: nowy budynek klubowy, a do tego kryta trybuna. I kosze na śmieci!

Spotkanie sędziował przesympatyczny pan Bronek.








Tak padł trzeci gola dla Bolesławia.




LKS Ruch Bolesław - KS Naprzód Borucin II 3:2 (1:0)
Bramki:
1:0 Szymon Kempa 32'
1:1 Patryk Zgrzendek 51'
1:2 Krzysztof Waniczek 70'
2:2 Szymon Kempa 80'
3:2 Szymon Kempa 82'

31.08.2014r. Boisko LKSu Ruch Bolesław. Widzów: ok. 40.
.

1 komentarz:

  1. Foty jak zwykle na poziomie :). Szkoda tylko że ten Najkon tak szumi (zwłaszcza w cieniach mocno to widać) jak morze Egejskie... Jeśli były ostrzone zdjęcia to najpierw odszumić a potem sharpen, nigdy na odwrót.

    OdpowiedzUsuń